Wakacyjna przekora. Dalekie wyjazdy, uśmiechnięte twarze z gorącym słońcem w tle. Zabytki, egzotyka, beztroska. Czyli ludzie wyjeżdżają, piszą i chwalą się zdjęciami. A my nie. Do wszystkiego można dorobić filozofię. Więc niech będzie, że to na przekór, że taki jest nasz styl.
Choć to niezupełnie tak. Najchętniej wyjeżdżalibyśmy na wakacje każdego miesiąca. To mało prawdopodobne. Tak samo jak nasz tegoroczny wyjazd. Po pierwsze praca, a po drugie, ale tak naprawdę najważniejsze, życie układa się czasem zupełnie inaczej, niżbyśmy chcieli. Najkunsztowniejsze plany potrafią brać w łeb, a życie pisze swoje scenariusze, nie zważając na pragnienia samych zainteresowanych. Co nam pozostaje? Akceptacja, tak myślę. Poszukiwanie dobrych stron trudnych sytuacji. I uśmiech, kiedy tylko możliwe.
Siłę i odpoczynek znajdujemy tego lata nie podczas wyjazdu (choć z tym odpoczynkiem, to różnie bywa w czasie naszych intensywnych podróży z ekipą Trzyimy), tylko w codzienności. Na szczęście Norwegia obfituje w przepiękne zakątki, których mamy sporo w najbliższej okolicy.
Polana i rzeka, plaża i las z borówkami (chciałoby się napisać całym mnóstwem borówek, ale mimo połowy lipca jest ich niewiele i w większości jeszcze niedojrzałe). Jestem wdzięczna, że w koło tyle natury i że nasze życie toczy się z dala od blokowisk i betonu. Dzieci dobrze się bawią; zachwyca mnie ich umiejętność cieszenia się tym, co jest tu i teraz. Zaglądając w oczy naszego najmłodszego, 1,5 rocznego Samuela, znów uczę się patrzeć na świat. Zachwyt wzbudza w nim leśna ścieżka, piasek, albo świergotanie wśród gałęzi. Czysta radość płynąca z życia. Bez oczekiwań, wybiegania w przyszłość. W taki sposób codzienność przemienia się w przygodę. Wystarczy wziąć w garść siatkę na motyle, kijek w drugą rękę i już można się dobrze bawić. Mimo braku motyli. Prostota. Zgoda. Otwartość. To moja wakacyjna lekcja.
Bo choć w życiu bywa różnie i doskwierać mogą wszelkie braki – zdrowia, miłości, pieniędzy… jest jeden pomocnik, który wyciągnie z największej biedy. Pozytywne nastawienie. Z nim można znaleźć się bliżej krainy parówek;) Bo szczęście, jak miłość, trwa mimo przeciwności.
Żeby tytuł nie był pustosłowiem, zapraszam na krótki film Kraina parówek
Comments 3
Fajne te twoje parówki. Mi z kolei parówki kojarzą się ze……strażnikami prawa…hihi.
My się chwalimy zdjęciami wyjazdowymi cały rok, wakacje to dla nas taka sama okazja do wyjazdu, jak każda inna. A że jedziemy do lasu kilka km od domu… w Polsce też się tak da. Tylko niestety trzeba uważać na skupiska nielegalnych śmieci. W No tego chyba nie ma, chyba że przy drogach po ekipie technicznej, a to da się przeżyć.
Pozdrawiamy cieplo ekipe z krainy parowek, z upalnej Polski gdzie kijek, hamak, wiaderko pełne wody i poranna rosa zamieniają wakacyjna codzienność w niezła przygodę ;)))