- Przede wszystkim historia. Pewnie jesteście mądrzejsi, niż ja kilkanaście miesięcy temu. I wiecie, że Armenia to pierwsze chrześcijańskie państwo na świecie (kraj przyjął chrzest w 301 r. n.e.). I nawet, gdy ktoś nie jest wielce pobożny (lub wcale) może zachwycić się świątyniami, w których wśród kamiennych murów odbywa się niesamowita gra ciemności ze światłem.
Ormianie to naród starożytny, jego udokumentowana historia liczy 3 tysiące lat. Szczycą się, że są „krajem Noego”. Dosłownie, szczycą, bo chodzi o górę na której osiadła arka Noego po Potopie, a miała to być góra Ararat (5137 m npm), utożsamiana z górą Urartu. I mimo, że szczyt znajduje się w sercu Wyżyny Armeńskiej, to leży obecnie na terytorium Turcji, 32 km od granicy z Armenią. Nie sposób o nim zapomnieć, Ararat widać ze stolicy Armenii, Erywania.
Z kolei w skarbcu katedry w Eczmiadzyn, czyli starej armeńskiej stolicy, wśród eksponatów znajduje się deska z Arki Noego. A także grot Włóczni Przeznaczenia przechowywany w złotym relikwiarzu, którym miał zostać przebity bok Chrystusa po ukrzyżowaniu.
2. Gościnność Ormian to jest fakt. I choć my, Polacy, też za gościnnych się uważamy, to jednak nie mamy w zwyczaju zapraszać do biesiadowania zupełnie obcych ludzi. A Ormianie tak. Traktują swoich gości serdecznie, ale nie natarczywie, dzięki czemu można świetnie czuć się ich towarzystwie.
3. A skoro biesiada, to i wino. Pyszne wino z winogron, a także z granatów i innych owoców można kupić nie tylko w sklepach, ale także na straganach przy jednej z głównych tras kraju, w okolicach miejscowości Areni. W okolicach tej wsi odkryto jaskinie, w których wino wytwarzano już ok. 4000 tys. lat p.n.e. i jest to prawdopodobnie najstarsze takie miejsce na świecie.
4. Widoki
5. Dla miłośników rekordów atrakcyjny będzie powietrzny tramwaj „Wings of Tatev”, wiozący turystów do klasztoru Tatev. Trasa liczy ponad 5 km długości. Kolejka, zbudowana w dużym stopniu z pieniędzy pochodzących od darczyńców, najczęściej Ormian żyjących na emigracji, została wpisana do Księgi Rekordów Guinessa jako najdłuższa na świecie. A wiedzie do miejsca tak pięknego, że właśnie z tego powodu warto z niej skorzystać.
6. Najlepsze morele, jakie w życiu jedliśmy. Tak, brzmi to tendencyjnie, ale również morele wywodzą się z Armenii i są niebywale soczyste. Przez chwilę myślałam, co za bzdura, przecież jak kupimy te owoce w sąsiedniej Gruzji, na pewno będą równie pyszne. A jednak nie były.
7. Cały kraj można zwiedzić w ciągu jednego wakacyjnego wyjazdu. Intensywne dwa tygodnie wystarczą, by przejechać wzdłuż i wszerz Armenię, która zajmuje powierzchnię 29 800 km², czyli tyle, co województwo wielkopolskie.
Powodów wymienić można oczywiście więcej, m.in. smaczną kuchnię, niskie ceny (zwłaszcza przejazdów taksówkami). Tak na marginesie, ciekawe, czy znasz jakiegoś Ormianina/Ormiankę? Jestem pewna, że tak, bo naród ten może pochwalić się sporą ilością osób światowej sławy. To np.: Aram Chaczaturian, kompozytor, Bułat Okudżawa, bard; Cher, piosenkarka amerykańska; Charles Aznavour, piosenkarz francuski; zespół System of a Down; szachowy mistrz świata Garri Kasparow, tenisista Andre Agassi, czterokrotny mistrz świata Formuły 1 Alan Proust, kanadyjski piosenkarz Garou.
A Polacy o ormiańskich korzeniach, to m.in.: Krzysztof Penderecki, Zbigniew Herbert, Anna Dymna, Robert Makłowicz, Sonia Bohosiewicz, aktorka; ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
***
Jeśli tekst wydaje Ci się interesujący, daj mi o tym znać.
Możesz to zrobić:
dzieląc się swoimi przemyśleniami w komentarzu
udostępniając wpis znajomym
A jeśli lubisz czytać naszego bloga, polub nasz fanpage tutaj
Dobrego dnia!
***
Comments 2
Nie wiedziałam,że Garou ma ormiańskie korzenie, ale zainteresował mnie teraz ten temat…
Author
Też tego nie wiedziałam, zanim nie zaczęliśmy planować wyjazdu do Armenii. To naprawdę wyjątkowy kraj, z bardzo bogatą historią i kulturą.